Z perspektywy Bell:
-Rany, ale on jest
śliczny. Normalnie cud, miód i orzeszki.- Pomyślałam o Harrym. Nie mogłam
nacieszyć oczu tym jakże pięknym okazem.
-Hej ludzie! Chodźmy już, bo do wieczora tych zakupów nie
zrobimy.- Wyrwała mnie z rozmyślań Łucja. Właśnie w tym momencie miałam ochotę
wydrapać jej oczy.
-Dobra, dobra już idziemy. Ty to serio bez tego żarcia żyć
byś nie mogła-rzuciłam w jej stronę.
-Oj odczep się!- Oburzyła się. Zaczęłam się śmiać, bo ona
zawsze tak słodko wygląda, kiedy się denerwuje. Zauważyłam jak Niall jest w nią
wpatrzony.-Byli by ładną parą-stwierdziłam w myślach.
-Co wy chcecie od jedzenia- Wtrącił się Niall.
-No i co zrobiłaś. Teraz mi się Niall zdenerwował.-Odparł ze
śmiechem Lou.- Już dobrze Niallku jedzenie jest najważniejsze- podszedł do
niego i zaczął głaskać go po głowie jak małego chłopczyka.
-Wal się-warknął Niall i odepchnął od siebie Lou poczym
pobiegł w stronę Lus.
- Lucy zaczekaj!- krzyknął w jej stronę. A ja znów zaczęłam
podziwiać urodę Harrego . Kiedy padały na niego promienie słońca wyglądał jak
anioł.
-Ekhem, czemu mi się tak przyglądasz? – Spytał z zadziornym
uśmieszkiem.
-Yyy tak tylko. A po za tym nie patrzę tylko na Ciebie. Ja
również podziwiam okolice- odpowiedziałam byle, co bo nie byłam w stanie skleić
porządnego zdania.
-Dobra, dobra i tak wiem, że mi się cały czas
przyglądasz-odpowiedział i poszedł do Lou.
Wbiło mnie w ziemie jego spojrzenie, kiedy to mówił. Szłam
przed siebie nie patrząc gdzie idę i nagle wpadłam na ławkę. Przeleciałam przez
nią i wylądowałam jak placek na ziemi. Usłyszałam tylko głupkowate śmiechy. Po
chwili poczułam okropny ból w kolanie, spojrzałam na nie i zobaczyłam krew.
Chciałam się podnieść, ale nie mogłam ból był zbyt silny. Spojrzałam się na
nich i ich głupie miny jedynie Harry szybko podbiegł do mnie by mi pomóc.
-Boże! Nic Ci nie jest?! Przecież Ty krwawisz!- Mówił
zatroskanym głosem.
-Pewnie sobie zdarłam i nic więcej.-Powiedziałam krzywiąc
się z bólu.
-Mogę zobaczyć? - Spytał i nie czekając na moją odpowiedź
podwinął mi nogawkę spodni. Miałam nie tylko zdarte, ale i rozcięte.
-No nie za ciekawie to wygląda- odrzekł po chwili.
-Dobra. Wy idźcie na te zakupy a ja ją zaniosę do domu i
opatrzę jej tą nogę.- Powiedział do reszty, która przestała się śmiać
zobaczyli, co sobie zrobiłam.
-Ok. Będziemy za godzinę. Jakby, co to dzwoń- odpowiedziała
Emi. Zostawiła nas i pobiegła do reszty, która zmierzała w kierunku sklepu.
-No dobra. Dasz radę sama iść?- Spytał patrząc mi w oczy.-
Oh jak te jego oczy na mnie działają. Pomyślałam w duchu.
-Nie wiem. Strasznie boli, ale spróbować
mogę.-Odpowiedziałam i spróbowałam się podnieść, ale nie byłam w stanie za
bardzo bolało i do tego nie mogłam zgiąć ani wyprostować nogi, bo ból się
nasilał.
-Wiesz chyba jednak nie dam rady.- Odpowiedziałam bezradnie.
-Dobra to cię zaniosę, bo jakoś musisz się dostać do domu.-
Odpowiedziała i już chciał mnie wziąć na ręce.
-Nie! Zwariowałeś! Jestem za ciężka.- Prawie, że krzyknęłam
na niego.
-No teraz to pojechałaś! Czy ty się przy okazji w głowę nie
uderzyłaś?- Spytał pukając się w czoło.
-Nie! Nie uderzyłam się.- Odpowiedziałam wkurzona i już
chciałam za wszelką cenę udowodnić mu, że sama dam sobie radę, ale on mnie
uprzedził. Złapał mnie i podniósł. Zaskoczona jego reakcją nie wiedziałam, co
zrobić.
-Pff. Wcale, że nie jesteś ciężka. I nie kłoć się ze mną o
to!- Odpowiedział. Po tym już się do niego nie odzywałam. Szliśmy a raczej
Harry szedł ja wtulona w niego oparłam głowę na jego ramieniu czekałam aż
dojdziemy na miejsce. Po 15 min byliśmy przed moim domem, Harry posadził mnie
na ławce, podałam mu klucze od domu. Szybko się z nimi uporał, podszedł do
mnie, nie chciałam żeby znowu brał mnie na ręce, widziałam, że jest zmęczony,
ale on się uparł.
-Eh nie chce mi się z tobą kłócić.- Odparłam zrezygnowana.
-No i masz rację. Ze mną i tak byś nie wygrała.- Uśmiechnął
się do mnie uroczo. Wszedł ze mną do domu, zaniósł do kuchni i posadził na
stole.
-Gdzie macie apteczkę?- Spytał odwracając się w stronę
szafek.
-W górnej szafce po lewej.- Wskazałam na szafkę. Podszedł do
niej i wyjął białe pudełko, zaczął coś w niej szukać. Poczym wyjął z niej
plastry, bandaże i wodę utlenioną. Zbliżył się do mnie i zaczął przemywać ranę.
-Ssss. Ała.- Skrzywiłam się z bólu. On zbliżył swoje usta do
mojego kolana i zaczął na nie dmuchać.
- Lepiej?- Spytał patrząc mi w oczy. Byłam pod ich urokiem,
dosłownie w nich tonęłam.
-Yhm.- Przytaknęłam nieśmiało cały czas patrząc na niego.
Był taki delikatny, robił to tak jakby się bał, że moje kolano rozpadnie się na
małe kawałeczki. Skończył je przemywać, sięgnął po gazik przyłożył delikatnie
do rany i zaczął owijać kolano bandażem.
-No! Gotowe!- Odparł po chwili podnosząc się i odkładając
wszystko do apteczki a następnie schował ją do szafki.
-Wiesz wydaje mi się, że wygodniej będzie ci na kanapie.-
Podszedł do mnie tak, blisko, że czułam jego oddech na twarzy.
-Yyy no fakt ten stół jest trochę za twardy.- Zaśmiałam się
odwracając głowę w drugą stronę. Powoli zeszłam ze stołu i kuśtykając
kierowałam się w stronę salonu.
-No ty chyba oszalałaś. Nie będziesz nadwyrężać nogi.-
Podszedł do mnie i znowu znalazłam się na jego rękach. Było mi tak przyjemnie,
w jego ramionach mogłabym spędzić całe moje życie. Zaniósł mnie do salonu,
położył na kanapie a sam usiadł na fotelu, włączyłam telewizor, żeby zagłuszyć
tą okropnie niezręczną ciszę.
-Harry mam do Ciebie małą prośbę. Zrobisz mi herbaty?-
Spytałam uśmiechając się najładniej jak potrafię.
-No oczywiście dla Ciebie wszystko.-Odparł i zniknął w
kuchni. Po chwili pojawił się z dwoma kubkami herbaty. Usiadłam i wzięłam od
niego jeden z nich, a Harry usiadł koło mnie. Przez chwile oglądaliśmy serial w
TV, ale stwierdziliśmy, że jest nudny postanowiliśmy włączyć film na DVD.
Upierałam się, abyśmy obejrzeli komedię, ale Harry wolał horror. Z wielkim
„ALE” zgodziłam się na jego „propozycję”, lecz już na samym początku zastrzegłam,
że boje się takich filmów. On stwierdził, że w razie, co w każdej chwili mogę
się do niego przytulić. Propozycja była bardzo kusząca i po upływie 15 minut
filmu siedziałam mocno w niego wtulona. Filmu prawie nie oglądałam tylko cały
czas przyglądałam się mojemu towarzyszowi. Chyba to zauważył, bo odwrócił się w
moją stronę i uśmiechnął się. Patrzeliśmy sobie w oczy, w końcu on zaczął
przybliżać się do mnie ( o ile jest to możliwe, bo byliśmy bardzo blisko
siebie). – Nie no ja chyba śnię. Czy Harry Styles naprawdę chce mnie
pocałować?! Ja po prosty w to nie wierzę.- Milion myśli przelatywało w mojej
głowie. Spojrzałam w te jego piękne ślepka, które bardzo mi się podobały i
także zbliżyłam się w jego stronę. Nasze usta prawie się ze sobą zetknęły, nagle
usłyszeliśmy głos Louisa.
-A, co tutaj się dzieje?!!!- Gwałtownie się od siebie
odsunęliśmy.
*****************************
Stwierdzam, iż nie ma sensu prowadzić tego bloga i pisać dalej tego opowiadania.
Jest bardzo mało osób które go odwiedzają i jeszcze mniej które czytają. Chyba to jest ostatni rozdział i więcej nie będzie. Przykro mi ale jak dla mnie nie ma to sensu. Dziękuję dziewczyną, które go czytały i komentowały <333 xxx
jejka to jest genialne! czytam twojego bloga i czytam i ciagle chce wiecej :)
OdpowiedzUsuńtooo jest poprostu ZAJEBISTE! <3
zapraszam do komentowania 13 rozdziału u mnie :)
http://69-imagination.blogspot.com/
Naprawdę świetny blog! Zakochałam się w tym blogu! Będę tu często zaglądać! http://najamajke.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń