Rozdział VII cz.1
Siedziałyśmy w kuchni jedząc śniadanie przygotowane przez Maxa.
Dziewczyny cały czas dziwnie na mnie patrzyły, ale starałam się nie zwracać na
to uwagi.
-Dziewczyny a gdzie jest Max?- Spytałam, bo dopiero teraz
zauważyłam jego nieobecność.
-Pojechał do biura. Mówił, że ma jakąś ważną sprawę do
załatwienia.- Odpowiedziała Bell biorąc łyk kawy.
-A mówił może, kiedy wróci?
-Nie, ale zostawił kartkę, że mamy iść zrobić zakupy, bo w
lodówce już nic nie ma a on już dzisiaj nie zdąży tego zrobić.- Wtrąciła się
Emi.
-Aha. Ej, ale my przecież nie wiemy gdzie jest sklep!- Odpowiedziałam
patrząc na dziewczyny wielkimi oczami.
-Ni właśnie, dlatego poprosiłam Lou, żeby z nami poszedł.-
Mówiła Em z szerokim uśmiechem.
-Uuuu ktoś tu się nam zakochał.- Walnęła Bell dziwnie
poruszając brwiami.
-Oh od wal się! Lou jest miły i koleżeński. Polubiłam go i
nic więcej.- Emi zaczęła się tłumaczyć.
-No dobra, Bell już nic nie mów. Nie będziemy wnikać w to
czy Em się zakochała czy nie.-Musiałam się wtrącić, bo doszłoby jeszcze do
rękoczynów między moimi wariatkami.
-No to, co sprzątamy i idziemy po papu!- Odpowiedziałam po
chwili z takim zacieszem, że dziewczyny leżały ze śmiechu- Ja nie wiem, z czego
wy się tak śmiejecie.
-Eh ty nasz głodomorze.- Odpowiedziała Bell jak się trochę
uspokoiła.
-Wcale, że nie jestem głodomorem!- Powiedziałam z udawanym
oburzeniem.
-No już dobrze, dobrze mała.- Emi poklepała mnie po plecach
odstawiając talerz do zlewu. Posprzątałyśmy po śniadaniu i poszłyśmy się
szykować. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Oho pewnie Louis już przyszedł.-Powiedziałam sama do
siebie. Poczym usłyszałam jak Emi zbiega ze schodów, prawie by się na nich
zabiła. Zaśmiałam się i wyszłam z pokoju. Na korytarzu zobaczyłam Bell męczącą
się z zapięciem bransoletki. Podeszłam do niej by jej pomóc.
-Daj to, bo zaraz z tej złości zepsujesz sobie śliczną
bransoletkę.- Odparłam ze śmiechem.
-Wrr głupie zapięcie.- Warknęła Bell. Czym mnie jeszcze
bardziej rozbawiła.
-Gotowe!- Odpowiedziałam radośnie.
-Dzięki.-Podziękowała cmokając mnie policzek.
-Idziesz już na dół?- Spytałam się kierując w stronę
schodów.
-Idź ja zaraz dojdę zapomniałam wziąć telefonu z pokoju.- Odpowiedziała
i zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Uśmiechnęłam się tylko i zaczęłam
schodzić ze schodów. Zauważyłam na holu Louisa i jeszcze jakieś dwie osoby.
Zobaczyłam Niall i od razu się uśmiechnęłam a serce zaczęło mi dziwnie szybko
bić. Zastanawiałam się tylko, kim jest trzeci chłopak. Ruszyłam szybko, bo moja
ciekawość sięgnęła zenitu.
-Cześć wam!- Przywitałam się z chłopakami.
-Ooo cześć.- Odpowiedzieli jednocześnie.
-Lucy poznaj Harrego- Niall przedstawił mi chłopaka w
kręconych włosach, który wyciągnął rękę na przywitanie.
-Hej.- Przywitałam się z nim, łapiąc go za rękę.
-Miło mi cię poznać.- Odpowiedziała ze szczerym uśmiechem.-
Niall opowiadała nam wczoraj jak się poznaliście. Ehh szkoda, że tego nie
widziałem miałbym, z czego się pośmiać.- Odpowiedziałam szczerząc się tak, że
można było zobaczyć całe jego uzębienie.
-Wiesz jak dla mnie na początku nie było tak zabawnie, ale
kiedy jakiś gołąb zostawił niespodziankę na głowie Nialla to nie byłam w stanie
powstrzymać śmiechu.-Odpowiedziałam, po czym wszyscy zaczęliśmy się śmiać jak
opętani. Uspokoiliśmy się z trudem, dopiero teraz zorientowałam się, że Bell
jeszcze nie zeszła. – No to trzeba ją zawołać.- Pomyślałam.
-Bell złaś już!!! Co ty tam tak długo robisz?!!- Wrzasnęłam.
-Matko dziewczyno ile ty masz pary w płucach.- Powiedział
Lou ze śmiechem.
-Wiesz Lus zjadła dzisiaj porządne śniadanie, więc ma w
sobie dużo energii.- Emi jak zwykle musiała się czepić tego ile jem.
-Wiesz, czym by było życie bez jedzenia?! Niczym!- Odpowiedziałam
je zadziornie wytykając język.
-Popieram!- Wtrącił się Niall.
-O masz! Czyli nie tylko Niall kocha jedzenie ponad
wszystko.-Odpowiedział Harry śmiejąc się.
-Już jest….em.- usłyszeliśmy zaskoczony głos Bell.
-Bell poznaj Nialla I Harrego.- Wskazałam na chłopaków.
-Cześć.- Podała rękę Niallowi.
-Cześć- odpowiedział posyłając jej uroczy uśmiech.
-Witaj.- Zreflektował się Harry, podchodząc do Bell.
-Hej.- Odpowiedziała Bell rumieniąc się.- Zaraz chwila Bell
się zarumieniła, przecież to niemożliwe.-Pomyślałam i spojrzałam się na Emi,
która najwyraźniej myślała o tym samym.
***********************************
Niedługo postaram się dodać 2 cz. rozdziału. Przepraszam, że ten jest taki krótki, ale nie miałam czasu na napisanie czegoś dłuższego.
wyjebiste w kosmos :D bardzo mi sie podoba. bomba !
OdpowiedzUsuńtotalny odjazd czekam na kolejne!
zparaszam do mnie
http://69-imagination.blogspot.com